wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 14

   Przed moimi oczami ukazał się ogród. Było tam małe oczko wodne, wierzba płacząca, pod którą stała mała, drewniana ławeczka, latarnie obrośnięte pnączami winogrona, kwiaty a na środku  był mały kocyk z koszykiem piknikowym . Wszystko było otoczone niskim płotkiem zza którego wystawał wysoki żywopłot izolując nas od świata tworząc nasz własny.
- Tu jest pięknie, Harry. Jak znalazłeś to miejsce? - zapytałam oszołomiona
- Nieważne. Zaprowadziłem Cię tu, bo dzisiaj mijają 2 miesiące odkąd się spotykamy. Chciałem aby ten dzień był wyjątkowy.
- I udało Ci się to zrobić. Tu jest bajecznie , dziękuję.
 Harry się tylko uśmiechnął i pociągnął mnie za sobą. Zjedliśmy wszystko co znajdowało się w koszyku tak jak kiedyś w Vegas i położyliśmy się na hamaku patrząc na powolny ruch chmur i przenikające przez nie ciepłe promienie słoneczne. Wtuleni w siebie spędziliśmy kilka godzin rozmawiając, żartując i wspominając. Nie znaliśmy się tak długo, zaledwie dwa miesiące jednak czuliśmy, że to jest to. Bardzo go kochałam a w jego ramionach czułam się bezpieczna. Zrobiło się późno a Harry zawiózł mnie do domu. Ten dzień był magiczny ale następnego... szkoła. Jak ja nienawidzę do niej chodzić ale teraz jak uczy się tam też Hazza, z większym entuzjazmem będę do niej uczęszczać...

* 2 tygodnie później *

   Mój tata miał przyjechać, nie mogłam doczekać się spotkania z nim. Miałam mu przedstawić Harry'ego, więc umówiłam się z nim, że przyjedzie po mnie i razem pojedziemy na spotkanie z tatą. Ehh... gdzie on może być. Zaczęłam rozmyślać bo spóźniał się już pół godziny. Nie wiedziałam co się dzieje, jeszcze nigdy się nie spóźnił, poszłam sprawdzić czy coś się nie stało.. Drzwi do ich domu były lekko uchylone. Po cichu weszłam do środka tak, aby nikt mnie nie usłyszał. Wiem wiem naoglądałam się horrorów ale w sumie byli sławni, coś im się mogło stać. Z salonu dobiegały jakieś wrzaski, podeszłam bliżej aby usłyszeć cokolwiek. To Harry, kłócił się z chłopakami i... jakąś dziewczyną? Stanęłam za drzwiami i wsłuchiwałam się w kłótnię.
- Przyjechałam tu dla Ciebie Harry! Nie odtrącaj mnie! - krzyczała ta dziewczyna
- Nie rozumiesz?! Kocham inną!
- Harry proszę...
- Harry, przyznaj. Kochasz Stellę - wtrącił Louis - To widać, Jessie jest bardzo podobna do Stelli, dlatego z nią jesteś...
- Przepraszam, ze Cię zostawiłam. Wiem, że cierpiałeś. Nie krzywdź tamtej dziewczyny, wróć do mnie. Jak wyjechałeś zrozumiałam, ze popełniłam błąd.
Nie mogłam więcej tego słuchać. Wszystko już rozumiałam. Wybiegłam z domu trzaskając za sobą drzwiami.
- Hej! Co jest? - wykrzyczał Zayn biegnąc za mną - słyszałaś to, prawda? - dodał, gdy stał już koło mnie
- Tak. Przepraszam, nie mam czasu. - odeszłam.
Zaczęło lekko kropić. Jak dobrze, że akurat trafiłam na Bryan'a, który wychodził z pracy.
- Cześć - powiedziałam
- Hej, zaczyna padać, podwieźć Cię?
- Dzięki - wsiadłam do samochodu.
Zaczęła się potworna ulewa, ledwo widzieliśmy drogę. Wyjaśniłam mu, gdzie chcę jechać, ruszyliśmy. Bryan opowiadał mi o pierwszym USG dziecka, jak widać było juz bicie jego malutkiego serduszka gdy nagle wpadliśmy w mały poślizg. Z naprzeciwka jechała ciężarówka przewożąca drewno, chyba chciała nas ominąć ale również wpadła w poślizg, zaczęło nią zarzucać, gdy nagle...
_____________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale remont mam i nie miałam możliwości.
Myślę, ze się spodoba ;) krótki rozdzialik, ponieważ opowiadanie się już kończy
postanowiłam rozdzielić je na większą ilość rozdziałów pod koniec. Jeszcze 4 rozdziały do końca C: