piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 17

- Ale gdzie Wy chcecie jechać?
- Harry znów pojechał do baru, jest z nim Lou i podał nam adres. 
- Ok. Już się ubieram. 
    Jechaliśmy 25 minut. Chłopaki odwieźli najpierw Megan. Weszłam do knajpy, Harry siedział przy barze i pił. Podeszłam do niego, a on chciał wstać. Przytrzymałam go za ramie. 
- Co jest, czemu pijesz do cholery?!
- Co Cię to obchodzi?!
- Dlaczego tak do mnie mówisz?
- Przepraszam, naprawde nie wiem co się ze mną dzieje. Strasznie boję sie Ciebie stracić. 
- Serio, takim zachowaniem?
- Oj przepraszam, ale nie moge w to uwierzyć. Byłaś w ciąży, prawie zginęłaś. Gdybys odeszła nie wiem co bym ze sobą zrobił.
- Już jest wszystko dobrze kochanie, już wszystko będzie szło po naszej myśli. Wracajmy do domu. 
- Kocham Cię, wiesz ? Ciebie, nie Stellę. 
- Wiem, ja Ciebie też - pocałowałam go i wróciliśmy do domu chłopaków. Zaprowadziłam go do jego sypialni i położyłam do łóżka. Pocałowałam go w policzek i skierowałam sie do wyjścia.
- Dziekuję, za wszystko. Za to,że cały czas przy mnie jesteś pomimo tego co robię i...
- Dobranoc Harry - przerwałam mu, by mógł już zasnąć. To mu było naprawdę bardzo potrzebne. 
      Ubrałam sie i poszłam do siebie. Rano obudził mnie dzwonek drzwi. Założyłam szlafrok i moje kapcie i powolnym krokiem poszłam otworzyć drzwi. 
- Proszę o podpis, dziekuję - dostawca dał mi bukiet krwistoczerwonych róż. Pomiędzy łodygami był mały liścik 

" Przepraszam jeszcze raz za wszystko. Bądź gotwa disiaj o 7 p.m. Przyjadę po Ciebie.

Harry" .

        Resztę dnia spędziłam na szykowaniu czułam, że to będzie wyjątkowy wieczór. 


- oczami Olivii - 


         Siedziałam w domu przed telewizorem, gdy nagle zadzwonił mój telefon. 
- Halo? 
- Cześć, możesz wyjść przed dom?  
- Tak, oczywiście. - rozłączyłam się, założyłam buty i narzuciłam jakiś sweterek. Za drzwiami stał Zayn. 
- Co chciałeś? -  zapytałam zdziwiona.
- Pogadać, chodź. Przejdziemy się?
- Wiem jak się, teraz czujesz nie dawno... wiesz o co mi chodzi, zostałaś sama, chciałbym Ci pomóc. Szczerze, odkąd Cię spotkałem miałem ci to powiedzieć jednak ty byłaś z nim. Teraz nawet jeśli mnie, odrzucisz muszę to wreszcie wyznać. Bradzo mi się spodobałaś jak Cię zobaczyłem i trochę się zakochałem jak się okazało, że jesteś w ciąży. Myślałem, że już nie będę miał u Ciebie szans, ale teraz. Kocham Cię. Jak Harry postanowił się przenieść bardzo się ucieszyłem. Nie musisz tego samego czuć, chciałem to wreszczcie powiedzieć. 
- Dziekuję za szczerość. Niedawno zmiarł Brayan, kochałam go, ale może i to te hormony, bo poczułam coś do Ciebie, nawet po takim krótkim czasie, nie wiem dlaczego. Nadal cierpię, ale też zaczynam coś do Ciebie czuć. 

- oczami Jessie - 


- No Harry, postarałeś się. 
- Dzisiaj mijają 3 miesiące odkąd jesteśmy razem. Musiałem to uczcić poza tym chciałem Cie o cos zapytać.   


To już przed ostatni rozdział. Z góry dziękujemy Wam za czytanie naszego bloga. 

Rozdział 16

* tydzień później *        
   

   Cały czas  gryzła mnie ta sprawa ze Stellą. Nie miałam serca wcześniej go o to pytać, ale teraz wiem ,że nadszedł odpowiedni moment. Harry miał po mnie przyjechać, dzis bowiem wypisują mnie ze szpitala.
- Jesteś już gotowa?- uszłyszałam jego głos za siebie. Próbując sie odwrócić zaczepiłam kulami o nogi i mało co się nie przewróciłam, na szczęście Harry mnie złapał. 
- Lecisz na mnie?- postarał sie zażartować, ale widać było, że głupio się czuł w mojej obecności.
- A jak!- powiedziałam i puściłam mu oczko po czym go pocałowałam.  Wziął moja torbę i zaniósł do auta. W samochodze wcale sie od mnie nie odzywał, dziwnie sie z tym czułam. 
- Dlaczego nic nie mówisz?- zapytałam wreszczcie przerywając irytującą ciszę. 
- To wszystko przeze mnie, nie chcę Cię więcej ranić,choćby słowami. W szpitalu mówiłem do Ciebie z wielkim trudem. 
- Nie zranisz mnie Harry, ale musisz mi cos wyjaśnić. Kim jest Stella?
- Teraz chcesz o tym rozmawiać?!
-Ale nie krzycz na mnie! 
-Sama krzyczysz. O nic nie chodzi, to przeszłość i tyle!
- Jasne, a słyszałam jak z nia gadałeś, naprawde to przeszłość?!
- Co słyszałaś?! Szpiegujesz mnie??!!
- Skąd Ci to przyszło do głowy ?!
Jak sie spóźniełeś przyszłam do Ciebie i ona tam była. Louis mówił cos, że jesteś ze mną bo jestem do niej podobna i to ją kochasz. 
- To nie prawda, nie zamierzam się z Tobą kłócić o to. Dojechaliśmy, narazie. 
    Próbowałam go pocałować, ale się odsunął, nawet na mnie nie patrzył. Wyszłam z auta i trzasnęłam drzwiami, a on od razu odjechał. Nawet nie zdąrzyłam zabrać swoich rzeczy. Weszłam do domu.Na stole leżała karteczka. 
                               
                                                  '' Cześć słuchaj wróciłam do siebie, mama mnie przygarnęła po śmierci Brayana, odezwę sie jeszcze, Kocham Oliwia''

- Troche sie ucieszyłam, że znowu się z nia pogodziła, jednak kłótnia z Harry'm wywołała ze mnie płacz. Nie mogę się opanować. Za bardzo go kocham i za bardzo mi na nim zależy przez co bardzo ta kłótnia mnie bardzo bolała. Nie byłam w stanie zadzwonić więc napisałam krótkiego sms'a 

" Do : Meg ;** 
                                                  Tresć: Wbijaj do mnie na noc. Oliwka u mamy znów mieszka,
 pewnie jest przybita. Weź jakieś filmy. xoxo                                  

     Poszłam do łazienki zmyc spływający od łez tusz z policzków, gdy nagle usłyszałam pukanie.     Wytarłam twarz i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała ukochana Meg z ogromna torbą.
- Co ty tam spakowałaś?- zapytałam całując ją w policzek.
- Ajj...Tylko chipsy CHEETOSY, filmy i coś do picia. 
- Szampan? Dziewczyno, zaskakujesz mnie. 
  Oglądałyśmy filmy, piliśmy, śmiałyśmy się i zaczełyśmy znowu gadać...
- A jak ci sie układa z Carlem?- zapytałam ruszając brwiami. 
- A dobrze, niedługo będziemy mieć rocznicę. Po przyjeździe z Londynu prawie całe dnie spędzamy razem. Bardzo go kocham, to już chyba na poważnie, a co u Ciebie i Harrego??
- Aaa... Szkoda gadać...
- Oj no mów widać, że coś jest nie tak, opowiadaj.
- Więc...- zaczełam - on siebie obwinia o ten cały wypadek w dodatku pokłócilismy się dzisiaj, przyjechała jego była i ponoć jestem do niej podobna dlatego on mnie kocha. Nie wiem co ja mam teraz zrobić?
- Ale on kocha Ciebie, to jest pewne. Jakby Cię nie kochał to by się tu nie przeprowadził... -
      Rozmawiałyśmy tak całą noc popijająć napoje energetyczne i kawę. Całe czas próbowałam się  skontaktować z Harry'm, ale mnie odrzucał. Rano zadzwoniłam do Liam'a z prośba o przywiezienie moich rzeczy. Powiedział mi, że Harry wrócił dopiero rano i to kompletnie pijany, zaczął płakać i nie chce wyjśc z pokoju. Chciałam do niego pojechać, ale Megan mnie zatrzymała. Cały czas martwiłam sie o niego, że może się mu coś stać. Czekałam aż odzwoni najwyraźniej nie chciał tego zrobić, w pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. 
- Cześć, słuchaj, musisz jechać z nami - powiedział Zayn.   


Przepraszamy Was, że tak długo nie dodawałyśmy rozdziałów, ale nie miałyśmy czasu.





sobota, 1 września 2012

Rozdział 15

   
    Obudziłam się w jasno oświetlonym pokoju. Koło mnie spał Harry z głową opartą o rękę, drugą trzymał moją dłoń. To było słodkie z jego strony ale, gdzie ja byłam? Przetarłam oczy i dokładnie się rozejrzałam po pomieszczeniu. Byłam w szpitalu, ale dlaczego ? Spróbowałam się podnieść, ale ból mi na to nie pozwalał.
- I co się tak wiercisz Smiley? - zapytał Harry zaspanym głosem
- Co się stało ? - zapytałam trochę zdezorientowana
- Ty i Bryan mieliście wypadek samochodowy, kłoda drzewa z ciężarówki spadła na auto, którym jechaliście i zmiażdżyło je. Masz szczęście, że przeżyłaś. Straciłaś jednak mnóstwo krwi. Od razu zjawiłem się w szpitalu i oddałem swoją krew dla Ciebie, mamy tą samą grupę.
- Dz-dziękuję - powiedziałam ze łzami w oczach - nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy,a co z Bryan'em?
Harry spuścił wzrok, powiedział tylko ciche " nie żyje " .
- COO?! Jak to ?! On nie mógł zginąć...  Co będzie z Olivią?
- Nie wiem. - powiedział cicho
 W tym momencie wszedł lekarz. 
- Pani stan zdrowia jest stabilny, wszystko po przeszczepie krwi jest dobrze ale mam dla pani złą wiadomość, w wypadku straciła pani dziecko. Przykro mi.
- Co ?! Przecież ja nie byłam w ciąży...
- Otóż byłaś, w pierwszym tygodniu. Przepraszam, wzywają mnie. Muszę już iść ale wieczorem przyjdę.
Spojrzałam na Harry'ego, wyglądał jakby zobaczył ducha. Dopiero po chwili powiedział po cichu
- Przepraszam Cię Jessie, tak bardzo Cię przepraszam...

- Ale za co?
- To wszystko przeze mnie, Jessie. Naprawdę Cię przepraszam - gdy to mówił po policzku spłynęła mu łza. Nic więcej nie powiedział tylko wyszedł z sali. Nie mogłam w to uwierzyć, że byłam z nim w ciąży. Przez dłuższą chwilę nie mogłam ogarnąć tej całej sytuacji. O mało co nie zginęłam, Harry znowu uratował mi życie, a Bryan... Bryan nie żyje. Jak Olivia to zniesie? Cholera jasna. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Gdyby nie ja, Bryan jeszcze by żył, przecież on mnie podwiózł, gdyby nie to wcale nie jechałby tą drogą... Zaczęłam płakać. Ja już nawet nie wiedziałam co ze sobą mam zrobić, co o tym myśleć. Czemu on musiał zginąć? Czemu wtedy akurat musiało tak padać? Czemu drzewa nie były dość mocno przymocowane? Jak ja spojrzę Olivii w oczy? W tym momencie odrywając mnie od rozmyśleń weszli Carl z Megan, Cody, Duke, Jake i Kevin.
- Jak się czujesz ? - zapytał Cody łapiąc mnie za rękę
- Cudownie, wręcz fantastycznie! - powiedziałam sarkastycznie ocierając łzy - Kurwa, Bryan nie żyje, to moja wina. Gdyby nie ja...
- Spokojnie kochana - powiedziała Megan ocierając mi łzy z policzków - Nie obwiniaj się, to wina tylko jednej osoby
- Moja
- Nie prawda, kierowcy ciężarówki. Został zatrzymany, jego obowiązkiem było dopilnować, by wszystko było mocno przymocowane, to on zawinił.
   

   Po jakichś trzech godzinach wszyscy wrócili do domów, gdy do sali wszedł tata. Odwołał lot. Wieczorem poszedł,w nocy nie mogłam zasnąć, cały czas prześladowało mnie to potworne poczucie winy za śmierć chłopaka mojej przyjaciółki, ojca jej dziecka. Był też moim przyjacielem, skromnym, zabawnym chłopakiem. Umiał obchodzić się z dziewczynami, nie cwaniakował. Mało takich a i tak zginął... Strasznie się tym przejęłam, nie chcę sobie wyobrażać reakcji Olivii... Koło godziny 4 rano zasnęłam wyczerpana płaczem, bólem i rozmyślaniami.
    Rano telefon leżący na szafce obok łóżka zaczął dzwonić momentalnie wybudzając mnie z koszmaru.
- Halo ? - zapytałam zaspanym głosem, nawet nie sprawdzając kto dzwoni
- Mogę dziś do Ciebie przyjść? - po głosie poznałam, że dzwoni Harry
- Oczywiście, czemu w ogóle pytasz?
- Boję się o Ciebie, to wszystko przeze mnie, nie chcę abyś bardziej cierpiała.
- Przestań to powtarzać! To nie Twoja wina!
- Ja wiem swoje, zaraz będę i.. K-kocham Cię pamiętaj...
   Rozłączył się zanim zdążyłam mu odpowiedzieć. Po 10 minutach był u mnie. Przyniósł ogromny bukiet moich ulubionych kwiatów. Widać, że jego także męczyła ta cała sytuacja, nawet na mnie nie patrzył, a bynajmniej nie w oczy. Postanowiłam nic nie mówić w oczekiwaniu aż się przełamie.
- Kiedy Cię wypisują gwiazdo ? - powiedział z wymuszonym uśmiechem i świeczkami w oczach
- Za tydzień, bo " zaskakująco szybko dochodzę do siebie". Co Ci jest kochanie? - zapytałam ocierając łzy, nie wiem czemu płakałam, bo byłam i szczęśliwa z jego obecności i przybita ostatnimi wydarzeniami.
- Gdybym nie przyjechał nie chciałabyś mnie przedstawić ojcu, spóźniłem się więc gdybyś pojechała wcześniej nic by Ci się nie stało..
- Oj... Nie przejmuj się. Ile razy mam Ci powtarzać, ze to NIE jest Twoja wina??
- Aż zacznę w to wierzyć.
 Pomimo przeszywającego bólu podniosłam się na tyle, by móc go przytulić, chyba tego potrzebował. Przegadaliśmy godziny...
___________________________________
Jeszcze 3 rozdziały do końca; pomyślałam, że ta wersja tej piosenki
będzie pasować do sytuacji...

wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 14

   Przed moimi oczami ukazał się ogród. Było tam małe oczko wodne, wierzba płacząca, pod którą stała mała, drewniana ławeczka, latarnie obrośnięte pnączami winogrona, kwiaty a na środku  był mały kocyk z koszykiem piknikowym . Wszystko było otoczone niskim płotkiem zza którego wystawał wysoki żywopłot izolując nas od świata tworząc nasz własny.
- Tu jest pięknie, Harry. Jak znalazłeś to miejsce? - zapytałam oszołomiona
- Nieważne. Zaprowadziłem Cię tu, bo dzisiaj mijają 2 miesiące odkąd się spotykamy. Chciałem aby ten dzień był wyjątkowy.
- I udało Ci się to zrobić. Tu jest bajecznie , dziękuję.
 Harry się tylko uśmiechnął i pociągnął mnie za sobą. Zjedliśmy wszystko co znajdowało się w koszyku tak jak kiedyś w Vegas i położyliśmy się na hamaku patrząc na powolny ruch chmur i przenikające przez nie ciepłe promienie słoneczne. Wtuleni w siebie spędziliśmy kilka godzin rozmawiając, żartując i wspominając. Nie znaliśmy się tak długo, zaledwie dwa miesiące jednak czuliśmy, że to jest to. Bardzo go kochałam a w jego ramionach czułam się bezpieczna. Zrobiło się późno a Harry zawiózł mnie do domu. Ten dzień był magiczny ale następnego... szkoła. Jak ja nienawidzę do niej chodzić ale teraz jak uczy się tam też Hazza, z większym entuzjazmem będę do niej uczęszczać...

* 2 tygodnie później *

   Mój tata miał przyjechać, nie mogłam doczekać się spotkania z nim. Miałam mu przedstawić Harry'ego, więc umówiłam się z nim, że przyjedzie po mnie i razem pojedziemy na spotkanie z tatą. Ehh... gdzie on może być. Zaczęłam rozmyślać bo spóźniał się już pół godziny. Nie wiedziałam co się dzieje, jeszcze nigdy się nie spóźnił, poszłam sprawdzić czy coś się nie stało.. Drzwi do ich domu były lekko uchylone. Po cichu weszłam do środka tak, aby nikt mnie nie usłyszał. Wiem wiem naoglądałam się horrorów ale w sumie byli sławni, coś im się mogło stać. Z salonu dobiegały jakieś wrzaski, podeszłam bliżej aby usłyszeć cokolwiek. To Harry, kłócił się z chłopakami i... jakąś dziewczyną? Stanęłam za drzwiami i wsłuchiwałam się w kłótnię.
- Przyjechałam tu dla Ciebie Harry! Nie odtrącaj mnie! - krzyczała ta dziewczyna
- Nie rozumiesz?! Kocham inną!
- Harry proszę...
- Harry, przyznaj. Kochasz Stellę - wtrącił Louis - To widać, Jessie jest bardzo podobna do Stelli, dlatego z nią jesteś...
- Przepraszam, ze Cię zostawiłam. Wiem, że cierpiałeś. Nie krzywdź tamtej dziewczyny, wróć do mnie. Jak wyjechałeś zrozumiałam, ze popełniłam błąd.
Nie mogłam więcej tego słuchać. Wszystko już rozumiałam. Wybiegłam z domu trzaskając za sobą drzwiami.
- Hej! Co jest? - wykrzyczał Zayn biegnąc za mną - słyszałaś to, prawda? - dodał, gdy stał już koło mnie
- Tak. Przepraszam, nie mam czasu. - odeszłam.
Zaczęło lekko kropić. Jak dobrze, że akurat trafiłam na Bryan'a, który wychodził z pracy.
- Cześć - powiedziałam
- Hej, zaczyna padać, podwieźć Cię?
- Dzięki - wsiadłam do samochodu.
Zaczęła się potworna ulewa, ledwo widzieliśmy drogę. Wyjaśniłam mu, gdzie chcę jechać, ruszyliśmy. Bryan opowiadał mi o pierwszym USG dziecka, jak widać było juz bicie jego malutkiego serduszka gdy nagle wpadliśmy w mały poślizg. Z naprzeciwka jechała ciężarówka przewożąca drewno, chyba chciała nas ominąć ale również wpadła w poślizg, zaczęło nią zarzucać, gdy nagle...
_____________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale remont mam i nie miałam możliwości.
Myślę, ze się spodoba ;) krótki rozdzialik, ponieważ opowiadanie się już kończy
postanowiłam rozdzielić je na większą ilość rozdziałów pod koniec. Jeszcze 4 rozdziały do końca C: 

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 13

- Harry! Co Ty tu robisz?! - wydarłam się do biegnącego w moją stronę chłopaka. Nic mi nie odpowiedział, tylko przyciągnął do siebie i pocałował jak nigdy przedtem. Gdy oderwał swoje usta od moich powiedział tylko " cześć gwiazdo " . 
- Co Ty tu robisz? - ponowiłam pytanie
- Przepisałem się tutaj, w sumie to wszyscy się tutaj przepisaliśmy, nawet Louis, bo nie skończył szkoły przez "X Factor'a"
- Jak to się tutaj przepisaliście ?
- A co, nie cieszysz się?
- Oczywiście, że tak! Jednak koncert, trasy...
- W tym roku mamy i tak mniej koncertów, a w Cleveland jest wytwórnia, gdzie będziemy nagrywać. Wszystko omówiliśmy z naszym  manager'em. To co? Idziemy na rozpoczęcie? 
- Zaraz, spotkamy się na miejscu - powiedziałam a on pocaował mnie w policzek i odszedł.
   Szczerze mówiąc bardzo seksownie wyglądał w tym mundurku. Spojrzałam na Cody'ego, który patrzył na mnie pytającym wzrokiem i odszedł nie mówiąc ani słowa.
- Hej! O co Ci chodzi?! - zawołałam doganiając go.
- Przepraszam, jeszcze się nie przyzwyczaiłem, że z nim jesteś. Ciężko mi bo nadal Cię kocham i nie mogę na Was patrzeć.
- Przestań to powtarzać, wcale nie ułatwiasz mi sprawy. Przecież nie jesteśmy razem i to z Twojej winy. Przyjaźnimy się, czemu to psujesz?
- Znowu się kłócicie? - przerwała nam Megan
- Nie, my tylko rozmawialiśmy a raczej już skończyliśmy rozmowę - Cody odpowiedział oburzonym tonem i wszedł do szkoły.
- O co mu chodzi? - zapytała Olivia
- Chyba jest zazdrosny, znowu powiedział, że mnie kocha. Nie wiem co mam robić, chcę być z Harry'm a z Cody'im się przyjaźnić, jednak jemu to chyba nie pasuje. Nie chcę wybierać. Cody mnie zdradził a Harry... Harry się dla mnie przeniósł do Cleveland, uratował mi życie... Przecież ja wybiorę jego, to oczywiste... Mniejsza, chodźmy na rozpoczęcie.
    Usiadłam koło Harry'ego, który objął mnie ręką w pasie. Siedzieliśmy wtuleni wcale nie zwracając uwagi na otaczającą nas rzeczywistość, mieliśmy swój własny świat. Zaciągałam się jego perfumami, jednak cały czas miałam takie dziwne uczucie, uczucie jakby ktoś mnie obserwował i nie chodzi mi o fanki wpatrzone w chłopców, to spojrzenie mroziło krew w żyłach. Cody patrzył na mnie wzrokiem Bazyliszka. Za każdym razem jak na niego spoglądałam odwracał się.
    Rozpoczęcie szybko minęło, oficjalne przyjęcie chłopaków do szkoły, spotkanie z wychowawcami i nareszcie to wszystko się już skończyło. Chłopcy zaprosili nas do siebie. Ich mieszkanie było ogromne. Kilka godzin spędziliśmy na wygłupach typu bitwa poduszkami, karaoke ( chłopcy oczywiście wygrali.. )itp. Zanim się obejrzałam była już 8p.m. Harry odwiózł nas do domów. Gdy się z nim żegnałam przypomniała mi się sytuacja z Cody'im. Po wejściu do domu od razu napisałam do niego sms'a :
" Cody, o co Ci chodzi? Proszę. Nie rób mi tego. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Dla mnie też to dziwne, bo kiedyś byliśmy razem i kochaliśmy się, zraniłeś mnie a pomimo to staram się z Tobą przyjaźnić. Proszę Cie, postaraj się mnie zrozumieć..."
Długo nie musiałam czekać na odpowiedź:
" Ciężko mi się do tego przyzwyczaić, że Ty jesteś z nim. Ja nie nogę zapomnieć naszej przeszłości. Myślałem, że będzie dobrze ale jak widać to nie wypali. Możemy się nadal przyjaźnić ale daj mi czas się z tym oswoić..." 
     Nic mu nie odpisałam, wiedziałam, że każde  słowa sprawią mu ból. Odłożyłam telefon, ogarnęłam się i położyłam spać.
    Budzik niemiłosiernie dzwonił nad moją głową wyrywając mnie ze snu. Wstałam szybko aby wyłączyć jego denerwujący dźwięk. Powolnym krokiem ruszyłam do kuchni zrobić sobie jakąś małą kawę. Olivia już była na nogach. Wspólnie naszykowałyśmy się do szkoły. Kolejny nudny dzień w szkole... Lekcje organizacyjne i takie tam pierdoły. Czas bardzo się dłużył. Była już ostatnia lekcja, nerwowo spoglądałam na zegarek, którego wskazówki poruszały się dwa razy wolniej, jak na złość. Ostatnie sekundy i dzwonek. No nareszcie! Byłam umówiona z Harry'm. Bardzo go kochałam i nie mogłam się doczekać każdego spotkania z nim.
- Ale mówię Ci! Popełniasz błąd! - wykrzyknął Louis do Harry'ego
- Jaki błąd? - zapytałam i przywitałam się z moim chłopakiem.
- Oj tam, nawet nie wiem o co mu chodzi, idziemy? - powiedział Harry
- Oczywiście, pa Lou - pożegnałam się z carrotboy'em 
- Na razie - odpowiedział trochę smutnym głosem, tak, jakby miał do kogoś pretensje, ale nie wnikałam
- To gdzie mnie zabierasz?
- Nie bądź ciekawska, mówiłem, że to niespodzianka. 
   Poszliśmy w całkiem inną dzielnicę. Dziwne, że znał to miasto ale ponoć był tu kiedyś w wakacje. Otworzył przede mną furtkę. Osłupiałam.
- Zapraszam Alicjo - pocałował mnie w policzek i pociągnął za sobą do tego wspaniałego miejsca.
_______________________________________________
Ach, jutro zakończenie roku, wreszcie wakacje! Cieszycie się ?? ;> Nie wiem jak często będę dodawać kolejne rozdziały w okresie wakacyjnym, możliwe, iż rzadziej jednakże postaram się tak często jak mi na to pozwolą przyjaciele ;* A Wy, czytelnicy, jak zamierzacie spędzić wakacje ? ;]

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 12

   Po wielu godzinach dojechałyśmy do Cleveland. Od razu wbiegłam do domu, nawet nie wyciągałam walizek z samochodu, Olivia oglądała telewizję.
- Cześć!! - wykrzyknęła jak mnie zobaczyła
- Cześć ! - odpowiedziałam rzucając się jej na szyję
- Co u Ciebie, jak się czujesz? - zaczęłam ją nerwowo wypytywać
- Mam zachcianki różnego rodzaju, huśtawki nastrojów, ale ogólnie jest spoko. Jak było?
- Cudownie, nie uwierzysz. Spotykam się z Harry'm Styles'em!
- Słyszałam o tym, widziałam zdjęcia w gazecie.
- Jakie zdjęcia? Aa.. wiem, w parku?
- Taak :D
- Hmm... Nie mówmy o tym, widać już brzuszek maleńka.
- Wiem, ale się boję. Cieszy mnie w sumie ta ciąża, ale nie wiem, czy dam radę wychować to dziecko.
- Fajnie, znalazłaś sobie sługusa, czy co? Mam jeszcze za Ciebie targać torby? - wydarła się zbulwersowana Megan ciągnąc za sobą nasze bagaże - Cześć kochana! - wykrzyknęła rzucając je i całując Olivię w policzek
    Przegadałyśmy resztę dnia, wieczorem Meg poszła do siebie. W nocy pisałam z Harry'm. Tęskniłam za nim.
   Następnego dnia wyszłyśmy na miasto. Zaszłyśmy do klubu na próbę 5 o'clock. Gdy tylko weszłyśmy chłopcy przestali grać.
- No patrzcie tylko, kto wrócił - krzyknął Cody zeskakując ze sceny- Też się cieszę, że Was widzę - powiedziałam i przywitałam się z nimi. Spędziliśmy kilka godzin. W pewnym momencie dostałam sms'a od Harry'ego.
"Cześć Smiley, co u Ciebie? Tęsknię:* xoxo " 
 Mimowolnie się uśmiechnęłam czytając tą wiadomość.
- Co, chłopak się stęsknił ?
- A Ty skąd wiesz, że mam chłopaka ?
- Dziewczyno, widać po Tobie,  że jesteś zakochana poza tym są gazety - powiedział a na jego twarzy zarysował się grymas zazdrości.
- Oj przestań, i co robisz takie głupie miny ?! - gdy to powiedziałam wybuchł śmiechem. Rzucił się na mnie i zaczął łaskotać aż spadliśmy z fotela. Ogarnęliśmy się trochę i chłopaki odprowadzili nas do domów. Pierwsze co zrobiłam po wejściu to odpaliłam laptopa i zadzwoniłam na Skype'ie do Hazzy. Gadałam z nim dobre 3 godziny i poszłam spać.
    Promienie słońca wpadające przez okno i przedzierające się przez firankę zbudziły mnie o 7 A.M.. Był to ostatni dzień wakacji, więc chciałam dłużej poleżeć i poleniuchować. Nie wstawałam z łóżka do 3 P.M. Gdy się  wreszcie wygramoliłam poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Zza drwi do pokoju Olivii słychać było głos Bryan'a. Miło z jego strony, że się o nią tak troszczy i wspiera ją w tak trudnym dla niej okresie. Zrobiłam sobie jakieś kanapki i wróciłam do pokoju. Próbowałam się dodzwonić do Harry'ego, ale nie dobierał. Naszykowałam mundurek na następny dzień. Nie chciało mi się iść do szkoły. Apel, spotkanie z wychowawcami i oficjalne powitanie pierwszaków. Poszłam się wykąpać i położyłam się spać.
    Budzik zadzwonił punk 7 A.M. Rozpoczęcie było o 9 A.M. więc chciałam mieć czas aby się wyszykować. Obudziłam Olivię i zrobiłam śniadanie. Zjadłyśmy i poszłyśmy się ubrać. Ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż, umyłam zęby i wyszłam przed dom. Znowu próbowałam się dodzwonić do Harry'ego w czasie, gdy Olivia jeszcze się szykowała, gdy pod nasz dom podjechały dwa samochody.
- Podwieźć Was?
- Cześć Cody, z chęcią. Chyba już nie zdążymy na autobus.
- Wsiadajcie do mnie, mam wolne miejsca. 
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Było tam straszne zmieszanie. Dziewczyny biegały po placu jak idiotki, w końcu i tak każda kończyła swój "maraton" przy grupie podekscytowanych nastolatek. Wszystkie piszczały i biegały z jakimiś kartkami, aparatami i czymś jeszcze. Nie wiedziałam o co chodzi. Reszta zespołu zaparkowała samochód i przyszli do nas kiedy z tłumu przedzierając się pomiędzy dziewczynami wyłoniła się znajoma mi sylwetka... 
_____________________________________________
Trochę krótki rozdział, ale jest. Nie dodawałam wcześniej, ponieważ pojechałam na spływ kajakowy na Mazury na 4 dni i nie miałam możliwości. 

poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 11

- Co się tu dzieje? - zapytała zaszokowana Megan
- Czy Wy jesteście ze sobą? - zapytał Louis 
-Więęęęc... - zaczęłam - yyyy... Taak, jesteśmy ze sobą.
- No nareszcie! - wykrzyknął Zayn
    Wszyscy zaczęli na gratulować gdy w pewnym momencie zadzwonił mój telefon
- Halo?
- Cześć, tu Olivia - powiedziała zapłakanym głosem
- Co się stało?!
- Mogę zamieszkać u Ciebie? Klucz nadal leży w tej doniczce?
- Tak, ale co się stało?!
- Dowiedziałam się, to znaczy upewniłam, że jestem w ciąży. Powiedziałam to mamie, a ona wyrzuciła mnie z domu.
- Idź do mnie, my i tak wracamy za 3 dni, czekaj na nas. Bryan wie?
- Tak, był ze mną u lekarza. Jest kochany, opiekuje się mną, ale nie mogę u niego zamieszkać, bo jego tata wrócił zza granicy. 
- Dobrze, że z Tobą jest, trzymaj się, niedługo wracamy.
- Dziękuję Ci, kochana jesteś - rozłączyła się.
~oczami Harry'ego~
    Jessie odeszła odebrać telefon.
- Chodź ze mną - powiedział Louis
- O co chodzi? - zapytałem
- No chodź
Odeszliśmy troszkę od reszty.
- Co Ty do cholery robisz?! Jak możesz jej to robić?! Ile Wy się znacie? Półtora miesiąca i co, już ze sobą sypiacie?
- Nie Twoja sprawa! Kocham ją!
- Ale nie zauważyłeś, że ona jest bardzo podobna do Twojej byłej? Też ją kochałeś, ale Cię rzuciła, cierpiałeś. Nie wiązałeś się z nikim i przez Ciebie odwoływaliśmy koncerty, zrozum Jessie to nie Stella! Jess była niedawno zraniona przez swojego byłego, nie narażaj jej znowu na cierpienie. Odpuść sobie. Ona wraca do Cleveland a my jedziemy w trasę, a przecież związki na odległość się nie sprawdzają.
- Ej! Zejdź ze mnie, OK?! To moja sprawa! Kocham ją, co Ci do tego?! Nie traktuj mnie jak dziecko!
- Jesteś dla mnie jak brat, dlatego chcę dla Ciebie jak najlepiej! Zrozum, popełniasz ogromny błąd!
- A Ty taki święty, tak?! Chodzisz z Eleonor a podbijasz do innych dziewczyn! I skąd możesz wiedzieć, czy nie ma innego jak jesteś w trasie albo czy nie jest z Tobą wyłącznie żeby się pokazać?!!
- Nie wiem o co Ci chodzi.
- Nie udawaj głupiego Louis! Ona owinęła Cię wokół palca!
- Ej! Ogarnijcie się! - przerwał nam Liam - Co Wy robicie? Pogódźcie się do cholery bo przesadzacie.
- Okey, przepraszam, nie powinienem tak mówić - powiedziałem wyciągając rękę w stronę Louis'a
- Ja też przepraszam, Twoje życie, Twoja sprawa - powiedział ze sztucznym uśmiechem
~oczami Jessie~
Schowałam telefon i podeszłam do Meg.
- Olivia jest w ciąży, powiedziała o tym matce a ta ją wyrzuciła, teraz będzie mieszkać u mnie...
- O mój Boże! A Bryan o tym wie?!
- Taak, wspiera ją. Będzie dobrym ojcem, ale ja wiedziałam, że tak będzie. Wyjeżdżamy za dwa dni, idziemy dziś na jakąś dyskotekę? Później nie będzie czasu bo pakowanie itd
- Jasne, po południu pójdziemy na zakupy a teraz leć się ogarnąć, okropnie wyglądasz, musieliście w nocy nieźle przyszaleć :D - nic nie powiedziałam tylko spaliłam buraka i szybkim krokiem weszłam do naszego pokoju.
*dwie godziny później*
   Wyszykowane wyszłyśmy na zakupy do znanych już nam sklepów. Dla Oli kupiłyśmy ogromnego miśka, ja natomiast kupiłam strój na wieczór, bluzkę z grubymi ramiączkami w kolorze białym z napisami i krótkie poszarpane jeansowe szorty, do tego kilka bransoletek i długi wisior. Meg kupiła pudrową sukienkę do kolan na cienkich ramiączkach. Do hotelu wróciłyśmy koło 18nastej, przebrałyśmy się i wyszłyśmy na dyskotekę, ponieważ następnego dnia miałyśmy się już pakować i nie byłoby czasu.
    Bawiłyśmy się całą noc w towarzystwie chłopaków z 1D. Po wielogodzinnym szaleństwie byłam strasznie zmęczona i postanowiłyśmy wrócić. Chłopaki poszli do siebie a Harry odprowadził mnie i Megan do pokoju. Ona weszła a ja jeszcze zostałam się pożegnać z moim chłopakiem, weszłam do pokoju, umyłam się i położyłam spać. Obudziłam się po południu. Obok łóżka na szafce nocnej leżała taca ze śniadaniem, różą i liścikiem. 

" Dzień dobry leniu ;*
To Twój ostatni dzień tutaj, więc mam dla
Ciebie niespodziankę. Czekam w naszym pokoju.
Twój Harry ;* "                      

Zjadłam szybko śniadanie, spakowałam torby, umyłam się i ubrałam. Uprzedziłam Meg, że spędzę resztę dnia z Harry'm i wyszłam, ta prawdopodobnie i tak poszłaby do chłopaków albo na basen. Zapukałam do drzwi nr 3145. otworzył mi Harry. W powietrzu unosił się zapach pieczonego mięsa.
- Zapraszam - powiedział po czym mnie pocałował i wręczył różę.
   Stół był pięknie nakryty. Na środku stał upieczony i pięknie przyrządzony kurczak i butelka wina. Obiad zjedliśmy w miłej atmosferze, potem obejrzeliśmy kilka filmów i kochaliśmy się ten ostatni raz...
    Wczesnym rankiem wstałam i wyszłam tak, żeby nie obudzić tego śpiocha. Zauważyłam jakiś papier przyklejony do jego lewej ręki ale choć ciekawiło mnie po co go ma nie miałam czasu. Za niecałe 3 godziny wyjeżdżałyśmy aby dojechać przed nocą. Powoli się ubrałam i obudziłam Megan aby zaczęła się szykować. Weszłam do wanny gdy nagle zadzwonił telefon.
- Halo?
- Gdzie jesteś? - w słuchawce usłyszałam głos Hazzy
- U mnie, kąpię się. A co ?
- Myślałem, że pojechałaś bez pożegnania.
- Było pożegnanie, i to jakie loczku.
- Poczekajcie na nas, odprowadzimy nas - powiedział cicho się śmiejąc.
- Okey, już się ubieram, możecie przychodzić pod nasz pokój.
- Do zobaczenia kochanie.
   Ubrałam się, wzięłam walizki i razem z Meg wyszłyśmy z pokoju, gdzie czekali na nas chłopcy. Podeszli do nas i wzięli nasze bagaże i zanieśli przed hotel, gdzie właśnie podjechało moje auto. Pożegnałam się z chłopakami a z Harry'm odeszłam kawałek dalej.
- Dziękuję Ci za wszystko - powiedziałam ze łzami w oczach
- Mała, nie płacz, kocham Cię i nie rozstajemy się przecież na zawsze, będę Cię odwiedzał ale narazie póki ty będziesz tam a ja w trasie zrobiłem to. - odkleił papier i pokazał tatuaż - Będzie mi o tobie przypominał bo jesteś moją gwiazdą, a nie chciałem robić imienia bo inni pomyśleliby, że może chodzić o jakiegoś chłopaka :D
- Dzięki wiesz... - powiedziałam parskając śmiechem
- Przecież żartuję, kocham Cię
- Ja Ciebie też
- Ej! Skończcie się już migdalić, jak chcemy dojechać przed wieczorem powinnyśmy już wyjeżdżać - przerwała nam Megan
- Do zobaczenia - szepnął mi do ucha a ja wtuliłam się w jego muskularne ramiona ostatni raz zaciągając się wonią jego wspaniałych perfum. Ruszyłyśmy w drogę.
____________________________________________
No i mamy kolejny rozdział. Nie wiem kiedy dodam 12 ale myślę, że już niedługo.
< 1000  , dzięki wielkie za wchodzenie i czytanie ! ;*

środa, 9 maja 2012

Rozdział 10

- Co Wy tu robicie i czemu trzymacie się za ręce?
- Yyy... uciekaliśmy przed strażnikiem i nie chcieliśmy się zgubić, a poza tym chyba nas zapraszaliście - powiedział Harry
- Dobra, dobra. Nieważne. Pomóżcie nam przenieść drinki.
- Okey, ale Wy już chyba nie powinniście pić, jesteście kompletnie pijani - powiedziałam patrząc na chwiejących się chłopaków
- Wcale nie, wypiliśmy tylko kilka...butelek whisky. Wszyscy, nie tylko my. Megan prawie odpadła.
- Właśnie widzę.
Poszliśmy do reszty z drinkami. Grali w jednorękiego bandytę.
- Więc, ile już przegraliście? - zapytał Harry z perfidnym uśmiechem na twarzy.
- Narazie około 4.000$ - powiedział Niall siedząc przed maszyną.
Nagle podszedł do nas ten strażnik, który gonił nas od basenu.
- Pójdziecie ze mną. - powiedział ochrypłym i zdyszanym głosem.
 Ze zdziwieniem popatrzyliśmy na siebie a on zaczął nas ciągnąć za sobą. Zaprowadził nas do pomieszczenia z monitoringiem na cały hotel.
~oczami Megan~
- Gdzie oni poszli? - zapytałam
- Nie wie, słuchaj, musimy ich wyciągnąć! - zaproponował pijany Niall.
- Wiem jak! Załatwię jakąś bombę dymną, Ty - pokazał palcem na Zayn'a - załatw kominiarki i sprzęt, musimy ich odbić! - wykrzykiwał również pijany Louis.
    Zaczęli się spierać o to w jaki sposób pomożemy im uciec , ale nie było z nimi Liam'a.
- Gdzie jest Liam? - wykrzyknęłam . 
Chłopaki spojrzeli się na mnie i znowu zaczęli się kłócić, tym razem nad miejscem pobytu kolegi. Zrobiłam wielkiego facepalm'a i zaczęłam się rozglądać.
*10 minut później*
Przeczesałam całe kasyno i wróciłam do chłopaków, którzy nie wiem skąd mieli ten sprzęt do wspinaczki.
- BUUU!
- AAAAAA! Jezu! Jessie! Nie musisz mnie tak straszyć!
- Hahahahah, sorki. Musiałam.
- A tak w ogóle, co Wy tu robicie? - zapytał Zayn
- Liam po nas przyszedł, pogadał z tym strażnikiem i nas wypuścił, ale Wy jak widać chcieliście zrobić to inaczej. Dobra, idźcie do pokoju i spać, jesteście strasznie pijani, do zobaczenia.
- Narazie.
    Rozeszliśmy się do siebie, jednak Jessie została z Harry'm w kasynie. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
~oczami Jessie~
   Harry zamówił kilka drinków i zaprowadził mnie na taras widokowy. Rozmawialiśmy opróżniając kolejne butelki Jack'a Daniels'a. Alkohol powodował niekontrolowane wybuchy śmiechu i inne dziwne rzeczy. Zaczęliśmy się całować.
- Mam coś dla Ciebie Smiley - wyszeptał mi do ucha.
Weszliśmy do windy i znowu połączyliśmy się w pocałunku. Pojechaliśmy na 12 piętro. Harry otworzył przede mną drzwi pokoju. Odziwo nie był to ani mój ani jego pokój. Stało tam tysiąc świec z tańczącym w wietrze płomieniem i powiewające zasłony pomiędzy którymi przedzierała się poświata księżyca w pełni.
   Harry objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie całując po szyi. Objęłam go rękami i musnęłam jego usta. On zdjął moją i swoją bluzkę. Opadłam na łóżko zatapiając się w jedwabnej pościeli. On delikatnie położył się na mnie i powoli zaczął zdejmować kolejne części ubrań z nas dwoje. Całował mnie po szyi i od czasu do czasu całował w usta delikatnie przygryzając moje wargi.
     Zawsze bałam się tego pierwszego razu i zawsze czekałam na tą odpowiednia osobę i nie żałowałam ani sekundy spędzonej z Harry'm tamtego wieczora. Było nieziemsko. Czułam się cudownie, Harry był bardzo delikatny. Obudziłam się w jego objęciach. W powietrzu unosił się zapach jego cudownych perfum. Na karku czułam jego ciepły oddech.
- Dzień dobry Smiley - powiedział to całując mnie w policzek
- Witaj słoneczko - pocałowałam go w usta. 
Położyłam się na jego klatce piersiowej, a on objął mnie ręką.
- Dziękuję Ci za wczoraj - wyszeptał mi do ucha.
- Ja Tobie też, ale skąd my się ty wzięliśmy i czyj to jest pokój ?
- Wynająłem go specjalnie, żeby zjeść z Tobą kolację, jednak inaczej się potoczyło. Na stole jest jedzenie, idziemy ? 
- Tak, jestem potwornie głodna.
Założyłam jego białą koszulę, która leżała obok, a on tylko bokserki. Poszliśmy do jadalni i siedliśmy do stołu.
- Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała. Dzięki Tobie zapominam o moich wszystkich problemach. Jesteś dla mnie jak płatek śniegu, jedna na milion, jesteś jak gwiazda Betlejemska, chcę za Tobą podążać i Ty wskazujesz mi drogę. Jak Słońce, bo bez Ciebie nic nie widzę... - przerwałam mu zamykając mu usta pocałunkiem. Zawsze chciałam usłyszeć takie słowa. Tak, w tym momencie wiedziałam już, że go kocham.
- Jesteś tą jedyną, Jessie, jesteś moją gwiazdą i wiem, że to może jeszcze wcześnie, ale chcesz ze mną być? - zapytał nerwowo przełykając ślinę.
- Oczywiście, że tak, dziwne, że się jeszcze nie zorientowałeś. - pocałowałam go jeszcze raz i otarłam łzy z policzka. Łzy szczęścia.
   Zjedliśmy i powili się ubraliśmy, jednak za każdym razem jak zakładałam bluzkę, Harry mi ją zdejmował, więc zajęło mi to trochę dłużej niż jemu. Po cichu otworzyliśmy drzwi i w objęciach wyszliśmy na korytarz. Pocałowaliśmy się na pożegnanie i rozeszliśmy się do siebie.
    Przez kilka tygodni spotykaliśmy się w tamtym pokoju "zjeść kolację". Nasz związek utrzymywaliśmy w tajemnicy, jednak któregoś dnia wychodząc rano z pokoju wpadliśmy na chłopaków i Megan.
_______________________________________________
Przepraszamy, że tak długo nie dodawałyśmy, ale była majówka ;) Mamy w końcu 10 rozdział, co o nim myślicie? Napiszcie w komentarzach, bo kolejnego nie dodamy jeżeli nie będzie 11 komentarzy (11 komentarzy za 11 rozdział).

wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 9

- Podejrzewam, że Olivia jest w ciąży. - powiedziała Meg.
- Jak to ?!
- Rozmawiałam z nią dzisiaj rano przed jej wyjazdem. Mówiła, że się źle czuje i ma jazdy hormonalne, poza tym już długo jest z Bryan'em więc mogli już ze sobą spać.
- Co Ty gadasz? Matka to ją z domu wywali! - powiedziałam z lekko podniesionym głosem bardzo zdziwiona.
- A tak z innej beczki to ona tylko chciała abyś wybaczyła Cody'iemu. Z resztą ma te hormonalne jazdy.
- Hmm... Okey, było minęło wybaczę jej.
Nagle chłopaki podejrzanie ucichli i w pewnym momencie złapali nas za nogi i ręce i wrzucili do basenu, wtedy przyszedł Harry z prowiantem dla Niall'a, który dosłownie w dwie sekundy rzucił się na niego. Louis i Zayn w tym czasie rzucili się za nami do basenu. Niall zaczął się opychać jak świnia, a Liam poklepał go po plechach, przez co z ust Niallera wypadło kilka kęsów. 
- Eeej... - wybrzdąkał z pełnymi ustami
- No co? Żresz jak świnia, jeszcze byś się udławił.
- Tak, tak - powiedział sarkastycznie i pokiwał głową.
    Gdy Harry to zobaczył zaczął się strasznie śmiać, a jeszcze jak zobaczył moją nieudaną próbę wejścia na dmuchaną marchewkę popłakał się. Musiało to epicko wyglądać - robiłam jakieś salta i kilka razy zaliczyłam "skok na blachę" .
    Po kilku godzinach wszyscy odpuściliśmy sobie basen i wróciliśmy do pokoi. Po drodze odeszłam na chwilę zamówić obiad do pokoju, Harry poszedł za mną.
- Słuchaj.. Nie miałabyś ochoty dzisiaj wyrwać się stąd? - zapytał
- Co masz na myśli?
- Mały spacerek.
- Z wielką chęcią, a o której ?
- 21:00 koło basenu.
W tym momencie rozmowę przerwał nam Niall.
- Siemka, co zamawiacie?
- Dla Ciebie podwójną porcję sandacza w papajach - powiedział Harry
- Ok dzięki, a tak przy okazji, idziecie dzisiaj z nami do kasyna wieczorem ?
Popatrzyłam na Harry'ego a on na mnie i tak jakby nasze myśli połączyły się.
- Ja nie mogę, muszę zadzwonić do taty, obiecałam mu i chcę mu wszystko opowiedzieć i dłużej z nim rozmawiać, rozumiesz?
- Tak, a Ty Harry?
- Yyy... Jaa... Ja zamierzam dzisiaj coś napisać, wiesz mam wenę, nie chce jej zmarnować.
- Dobra, trudno, idziemy bez Was. Jakbyście mogli to zamówcie mi jeszcze kurczaka.
- Całego? - zapytał Harry
- Jak dobrze mnie znasz - uśmiechnął się i puścił oczko po czym odszedł.
Zapłaciłam za potrawy dla mnie i Megan.
- Czyli będziemy się tak ukrywać?
- Oni zaraz by gadali, z resztą jakby się dowiedzieli, nie miałabyś spokoju, zaufaj mi.
    Rozeszliśmy się do pokoi. Cały czas myślałam o Harry'm i co będziemy robić tego wieczora. Bałam się, ze się w nim zakocham, nie chciałam znowu narazić się na cierpienie. Harry mógł mnie zranić jednak chciałam czegoś więcej. Kelner przyniósł zamówione jedzenie. Nie miałam apetytu. Zamiast jeść tylko się bawiłam widelcem.
- Jessie Faith, brak apetytu, rumieńce na twarzy, czy Ty się zakochałaś? - moje rozmyślania przerwała Megan.
- Nie, skąd ten niedorzeczny pomysł? Niby w kim?
- Harry'm? Louis'ie? Zayn'ie? Niall'u? Liam'ie? Napewno nie w kimś innym.
- Nie, wcale się nie zakochałam, a tym bardziej w chłopaku z 1D.
- To o czym tak myślisz?
- Bo... yy... - zaczęłam wymyślać jakieś wymówki - Bo jak rozmawiałam z Cody'im, widziałam jak cierpi. Twierdził, że mnie wciąż kocha. Zastanawiam się, czy mu nie wybaczyć, w końcu to Amber wykorzystała to, że był pijany i od początku sabotowała mój związek, co prawda nie zamierzam do niego wrócić, ale chociaż wybaczyłabym mu.
- WOW, nie spodziewałam się tego po Tobie.
- Są wakacje, nie chcę żeby się tym zadręczał. Ja się dobrze bawię, on też na to zasługuje. Już nie czuje do niego tej nienawiści, po obiedzie zaraz do niego zadzwonię.
    Przymusowo dokończyłam jeść i wróciłam do po przednich rozważań. Skończyłam i poszłam zadzwonić do Cody'iego. Szybko odebrał. 
-  Halo ? - powiedział, w jego głosie słychać było radość.
- Cześć ,słuchaj... Wybaczam Ci. Rozumiem, że to stało się pod wpływem alkoholu.
- Ty mówisz serio czy mnie wkręcasz?
- Na prawdę wybaczam. Ja się dobrze bawię, nie zamierzam Ci psuć wakacji przez Amber. Właśnie to przemyślałam. To tylko jej wina i choć nie będziemy już razem bo dziwnie jednak się będę czuła to jednak możemy znów zostać przyjaciółmi. Dogadywaliśmy się jak mało kto, nie chcę tego zaprzepaścić.
- Oczywiście! Rozumiem, dziękuję Ci bardzo za te słowa, ulżyło mi. Ciężko mi było z tym jak bardzo Cię zraniłam, jednak kiedy wiem, że znowu możemy być przyjaciółmi jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwy, ale ja nadal Cię kocham i być może nigdy nie przestanę, jednak postaram się pokochać Cię jak siostrę.
- Dzięki, muszę lecieć, trzymaj się.
- Pa, kocham Cię, nic nie mów, muszę się odzwyczaić. Pa - rozłączył się.
    Trochę dziwnie się czuję po tej rozmowie. Głupio mi było słuchać jego głosu, jednak wiem, że mogę się już z nim znów przyjaźnić. 
    Oglądałam telewizję aż do wieczora. Nie chciało mi się wychodzić. Megan wyszła z chłopakami. Upewniłam się, czy weszła do windy, ubrałam się i poszłam na umówione miejsce. Harry już na mnie czekał. Było to bardzo romantyczne, bo na ziemi leżał koc, na którym stał koszyk piknikowy i kilka świec.
- Miał być spacerek... - powiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Zmieniłem zdanie, chciałem, żeby było wyjątkowo.
 Tylko się uśmiechnęłam i podeszłam do niego. Usiadłam a on nalał szampana do kieliszków i wyjął jedzenie. Chwilę posiedzieliśmy, ale zobaczyliśmy światło latarki zza jednej ze ścian. Szybko zgasiliśmy świece i spakowaliśmy wszystko do koszyka, ale ochroniarz zaczął iść w naszą stronę więc schowaliśmy się w krzakach zostawiając koszyk i jego zawartość. Spojrzeliśmy na siebie śmiejąc się po cichu z ochroniarza, który potknął się o koszyk i wywrócił. W tym momencie nasze usta połączyły się w pocałunku. To było niesamowite uczucie. Jeszcze niedawno oddałabym wszystko za taką chwilę jak teraz.
- Wiem, że tu jesteście! Wychodźcie! - zaczął się wydzierać poprawiając czapkę i podciągając spodnie za pasek niczym policjant z jakiegoś sitkomu. Harry złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Po cichu przemknęliśmy za plecami gliny i zmierzyliśmy w stronę tylnego wyjścia z kuchni jednej z restauracji. Harry cały czas trzymał mnie za rękę. Przebiegliśmy przez tą kuchnię uśmiechając się, strąciliśmy kilka garnków przez co kucharz zaczął nas gonić. Wybiegliśmy do restauracji i przemknęliśmy między stolikami. Wbiegliśmy do kasyna, pewnie dlatego, żeby zgubić tam strażnika i kucharza. Nagle wpadliśmy na Zayn'a i Liam'a.
_________________________________________
Mamy nadzieję, że się podoba. Opinie możecie zamieszczać w komentarzach, możecie też podawać linki do własnych blogów, z chęcią poczytamy, możecie też podawać pomysły do kontynuacji 'Love more than anything', uwzględnimy je w pisaniu kolejnych rozdziałów.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Rozdział 8


~ oczami Megan ~
Od razu po zakończeniu rozmowy z Jess wybiegłam z pokoju i wpadłam na Styles'a
- Cześć, to Ty przyjaźnisz się z Jess?
- Tak tak tak - powiedziałam nerwowo
- Coś się stało ?
- Zgubiła się gdzieś w ciemnej okolicy i chyba ktoś za nią chodzi
- Jak kto gdzie jest ?!
- Nie wiem obok wysokiego budynku z anteną i migającym światełkiem . Podobno z daleka rzuca się w oczy .
- Hmm.....Wiem gdzie to jest ! Chodź ze mną .- Weszliśmy do jego auta , razem z  Louisem Tomlinson'em .Po 10 minutach wyjechaliśmy w ciemną ulice . Wyszliśmy z samochodu i rozdzieliliśmy się . Ja  z Louisem poszliśmy w stronę parku , natomiast Harry pobiegł w głąb ciemnej okolicy .
                                            ************************************
~oczami Jessie ~
Ten pijak cały czas mnie obściskiwał nie mogłam się wyrwać . Panicznie krzyczałam i płakałam . Miałam nadzieje że mnie nie zgwałci . W pewnym momencie jego ciało oderwało się od mojego i usłyszałam jak upada. Otworzyłam oczy i zobaczyłam zdyszanego Harry'ego . Z całych sił przytuliłam go .
- Bardzo mi głupio - powiedziałam łkając
- Dlaczego ? - zapytał zdziwiony
- Kilka godzin wcześniej było normalnie, spokojnie , teraz znowu uratowałeś mi życie , a ja nie wiem jak Ci się za to odwdzięczę .
- Nie myśl o tym teraz , nie musisz się odwdzięczać , ważne że nic ci nie jest .
-Muszę .
Nagle przerwał nam telefon Harry'ego .
-Halo?
-Nie możemy jej znaleźć ?
-Spokojnie jest ze mną , spotkamy się przy samochodzie . - wróciliśmy do auta i Meg rzuciła mi się na szyję . Poznałam się z  Louisem . Wsiedliśmy do samochodu wróciliśmy do Bellagio. Chłopcy odprowadzili nas pod same drzwi . Przytuliłyśmy się z nimi na pożegnanie . W trakcie uścisku z  Harrym , szepnął mi do ucha "uważaj na siebie ".
Weszłam do pokoju i położyłam się. spać .
   
      Umówiłam się z Harrym pod wieżą Eiffla . Zebrałam się i wyszłam . Czekał na mnie w garniturze . Podeszłam do niego a on złapał mnie w pasie . Zaczął mnie całować po szyi. Przyciągnął do siebie a ja objęłam go rekami . Nagle ulice opustoszały . Nie było nikogo wokół nas .
- Chodź ze mną - powiedział to i złapał mnie za rękę . Nagle usłyszałam strzał a Harry upadł . Wokół niego na chodniku pojawiła się plama krwi . Odwróciłam się i zobaczyłam Cody'iego trzymającego broń w ręku .
- Jeżeli ja nie mogę Cie mieć , nikt nie może . - Zaczęłam krzyczeć , gdy to powiedział .
 W tym momencie obudziłam się cała mokra i przerażona a nade mną stała Megan .
- Co się stało?
- Nic, to był tylko koszmar
- Co cie się śniło ? Opowiadaj .
- Więc ....- zaczęłam mówić .
Gdy skończyłam spojrzałam na zegarek . Była godzina 8:48. Nagle koś zapukał do drzwi .
~ oczami Megan ~
Chociaż byłam jeszcze w piżamie poszłam otworzyć drzwi , za nimi stał Louis .
- Cześć - powiedział z zacieszem - Chodzicie z nami na basen . Popływamy na mojej wielkiej dmuchanej marchewce .
- Z chęcią , ale nie wiem , czy uda mi się namówić Jessie po tych wszystkich zdarzeniach .
- Na pewno dasz rade w końcu się przyjaźnicie .
- Okey :) postaram się .
- Czekamy na was o 10 koło basenu
 Zamknęłam drzwi i podeszła do mnie Olivia .
 -Przepraszam was za moje zachowanie . Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje . Mam jakieś hormonalne jazdy i źle się czuje . Może to reakcja na nowe otoczenie , ale wracam dzisiaj z Cody'im do Cleveland . Przeproś ode mnie Jess .
- Jak wrócisz idź do lekarza i daj mi znać co się dzieje.
- Dobrze . Pójdę się spakować. Z resztą głupio będzie mi w związku z Jessie , bo to wszystko przeze mnie.
- Nie myśl o tym tak . To Cody'iego wina , ty chciałaś aby do siebie wrócili .
 - Dzięki idę się spakować samolot mam o 13:40. Ideę z Cody'im więc nie odprowadzajcie mnie .
 - Dobrze, powodzenia .
 Poszłam do Jessie namówić ją na basen .
~ oczami Jessie ~
Cały czas leżałam w łóżku . Nie chciałam wcale z  niego wychodzić. Nagle przyszła do mnie Megan
- Kto to był ? - zapytałam .
- Przyszedł Louis . Zaprasza nas na basen
- Nigdzie dzisiaj nie idę . Jeszcze  znowu mi się coś przydarzy . Chcę przez kilka dni odpocząć .
- Dobra rozumiem , nie będę cię zmuszać
- Dzięki , ale ty idź . Nie marnuj wakacji .
- Jesteś tego pewna?
- Tak, miłej zabawy .
- Dzięki zadzwonię po śniadanie i lecę się szykować .
 Nie minęło pół godziny i śniadanie dostarczono do naszego pokoju . Zjedliśmy je we dwie , Olivii nie było
- Gdzie Oli?
- Wróciła do Cleveland , źle się czuła . Musiała być wcześniej na lotnisku, dlatego już jej nie ma wraca  Cody'im ...
- I dobrze, dwóch zdrajców wraca razem .
- Nie mów tak .
-Okey .!
Zjadłyśmy . Ja wróciłam do łóżka , a Megan poszła przebrać się .
~ oczami Megan ~
Wyszła z pokoju i skierowała się w stronę basenu . Doszłam na miejsce . Chłopcy już siedzieli  w wodzie ,a  Louis pływał na swojej dmuchanej marchewce . Poznałam się  Zayn'em , Niall'em i Liam'em . Harry zaczepił mnie .
- A gdzie zgubiłaś Jessie? - powiedział żartobliwie
- Leży w łóżku , nie chce dzisiaj wstawać .
- Nie próbowałaś jej przekonać?
- Nie słucha mnie .
- Rozumiem, zaraz wracam . Pilnuj Niall'a żeby Louis'owi marchewki nie zjadł :)
- Dobrze - powiedziałam to i położyłam torbę koło leżaka , posmarowałam się kremem z filtrem i zaczęłam się opalać , ale Louis oczywiście ochlapał mnie woda i wrzucił do basenu .:)
 ~ oczami Jessie ~
Leżałam na łóżku i słuchałam muzyki z telefonu . Właśnie leciała piosenka System of a Down - Lonely day , którą zaraziła mnie Megan. Nagle ktoś zapukał do drzwi .
- Proszę - zaczęłam się drzeć , nie chciało mi się szczerze wstawać . Do pokoju wszedł Harry i usiadł koło mnie na łóżku z uśmiechem na twarzy . Wyłączyłam muzykę.
- Po co się tak kisisz ?. Dawaj na basen Smiley :)
- Smiley?
- Taką cie najbardziej widzę , uśmiechniętą .
- Dzięki ale nie mam nastroju .
- Trudno czyli nie mam innego wyjścia - wstał i zaczął mnie ciągnąć za nogę . W końcu upadłam na podłogę .
- Auć - wydałam z siebie cichy jęk przeplatający się z uśmiechem .
- Przepraszam Smiley , ale nie mam innego wyjścia .
- Ale jestem w piżamie .
- To idź się przebrać .
- Okey .:) Już idę .
- Mission complete ;D - powiedział żartobliwie.
Przebrałam się szybko i wyszłam . Po kilku minutach byliśmy koło basenu . Harry wziął mnie na rękę i skoczył ze mną do basenu . Panicznie się bałam , więc złapałam go za szyję . Gdy wypłynęliśmy zobaczyłam bezcenny widok Niall próbował zrzucić Louis'a z  marchewki a Liam i Zayn próbowali go odciągnąć najwyraźniej nie jadł niczego od 15 minut. Popływaliśmy gdzieś z pół godziny , gdy coś wpadło mi do oka . Wyszłam i siadłam na leżaku bo chciałam to wyciągnąć , Harry zaproponował , ze mi pomoże nachylił się nade mną a nasze spojrzenia się połączyły , wtedy doszło do pocałunku . Tamci nas nie zauważali byli zajęci ratowaniem marchewki . Nagle Harry odsuną się szybko.
- Przepraszam nie powinienem tego robić -powiedział speszony
- Dlaczego tak myślisz? -zapytałam zdziwiona zachowaniem chłopaka
- Właśnie się rozstałaś z tym kolesiem .
- To nie ma wpływu. Dzięki Tobie zapominam o tej całe sytuacji.
- Trochę mi lepiej - powiedział to i spojrzałam na sytuacje basenową  - Wiesz chyba skocze po coś do jedzenie dla Niall'a, chesz coś ?
- Nie , dziękuje .
W pewnym momencie przyszła Megan .
- I widzisz ? Tyle by cię ominęło , jednak muszę ci coś powiedzieć...