czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 13

- Harry! Co Ty tu robisz?! - wydarłam się do biegnącego w moją stronę chłopaka. Nic mi nie odpowiedział, tylko przyciągnął do siebie i pocałował jak nigdy przedtem. Gdy oderwał swoje usta od moich powiedział tylko " cześć gwiazdo " . 
- Co Ty tu robisz? - ponowiłam pytanie
- Przepisałem się tutaj, w sumie to wszyscy się tutaj przepisaliśmy, nawet Louis, bo nie skończył szkoły przez "X Factor'a"
- Jak to się tutaj przepisaliście ?
- A co, nie cieszysz się?
- Oczywiście, że tak! Jednak koncert, trasy...
- W tym roku mamy i tak mniej koncertów, a w Cleveland jest wytwórnia, gdzie będziemy nagrywać. Wszystko omówiliśmy z naszym  manager'em. To co? Idziemy na rozpoczęcie? 
- Zaraz, spotkamy się na miejscu - powiedziałam a on pocaował mnie w policzek i odszedł.
   Szczerze mówiąc bardzo seksownie wyglądał w tym mundurku. Spojrzałam na Cody'ego, który patrzył na mnie pytającym wzrokiem i odszedł nie mówiąc ani słowa.
- Hej! O co Ci chodzi?! - zawołałam doganiając go.
- Przepraszam, jeszcze się nie przyzwyczaiłem, że z nim jesteś. Ciężko mi bo nadal Cię kocham i nie mogę na Was patrzeć.
- Przestań to powtarzać, wcale nie ułatwiasz mi sprawy. Przecież nie jesteśmy razem i to z Twojej winy. Przyjaźnimy się, czemu to psujesz?
- Znowu się kłócicie? - przerwała nam Megan
- Nie, my tylko rozmawialiśmy a raczej już skończyliśmy rozmowę - Cody odpowiedział oburzonym tonem i wszedł do szkoły.
- O co mu chodzi? - zapytała Olivia
- Chyba jest zazdrosny, znowu powiedział, że mnie kocha. Nie wiem co mam robić, chcę być z Harry'm a z Cody'im się przyjaźnić, jednak jemu to chyba nie pasuje. Nie chcę wybierać. Cody mnie zdradził a Harry... Harry się dla mnie przeniósł do Cleveland, uratował mi życie... Przecież ja wybiorę jego, to oczywiste... Mniejsza, chodźmy na rozpoczęcie.
    Usiadłam koło Harry'ego, który objął mnie ręką w pasie. Siedzieliśmy wtuleni wcale nie zwracając uwagi na otaczającą nas rzeczywistość, mieliśmy swój własny świat. Zaciągałam się jego perfumami, jednak cały czas miałam takie dziwne uczucie, uczucie jakby ktoś mnie obserwował i nie chodzi mi o fanki wpatrzone w chłopców, to spojrzenie mroziło krew w żyłach. Cody patrzył na mnie wzrokiem Bazyliszka. Za każdym razem jak na niego spoglądałam odwracał się.
    Rozpoczęcie szybko minęło, oficjalne przyjęcie chłopaków do szkoły, spotkanie z wychowawcami i nareszcie to wszystko się już skończyło. Chłopcy zaprosili nas do siebie. Ich mieszkanie było ogromne. Kilka godzin spędziliśmy na wygłupach typu bitwa poduszkami, karaoke ( chłopcy oczywiście wygrali.. )itp. Zanim się obejrzałam była już 8p.m. Harry odwiózł nas do domów. Gdy się z nim żegnałam przypomniała mi się sytuacja z Cody'im. Po wejściu do domu od razu napisałam do niego sms'a :
" Cody, o co Ci chodzi? Proszę. Nie rób mi tego. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Dla mnie też to dziwne, bo kiedyś byliśmy razem i kochaliśmy się, zraniłeś mnie a pomimo to staram się z Tobą przyjaźnić. Proszę Cie, postaraj się mnie zrozumieć..."
Długo nie musiałam czekać na odpowiedź:
" Ciężko mi się do tego przyzwyczaić, że Ty jesteś z nim. Ja nie nogę zapomnieć naszej przeszłości. Myślałem, że będzie dobrze ale jak widać to nie wypali. Możemy się nadal przyjaźnić ale daj mi czas się z tym oswoić..." 
     Nic mu nie odpisałam, wiedziałam, że każde  słowa sprawią mu ból. Odłożyłam telefon, ogarnęłam się i położyłam spać.
    Budzik niemiłosiernie dzwonił nad moją głową wyrywając mnie ze snu. Wstałam szybko aby wyłączyć jego denerwujący dźwięk. Powolnym krokiem ruszyłam do kuchni zrobić sobie jakąś małą kawę. Olivia już była na nogach. Wspólnie naszykowałyśmy się do szkoły. Kolejny nudny dzień w szkole... Lekcje organizacyjne i takie tam pierdoły. Czas bardzo się dłużył. Była już ostatnia lekcja, nerwowo spoglądałam na zegarek, którego wskazówki poruszały się dwa razy wolniej, jak na złość. Ostatnie sekundy i dzwonek. No nareszcie! Byłam umówiona z Harry'm. Bardzo go kochałam i nie mogłam się doczekać każdego spotkania z nim.
- Ale mówię Ci! Popełniasz błąd! - wykrzyknął Louis do Harry'ego
- Jaki błąd? - zapytałam i przywitałam się z moim chłopakiem.
- Oj tam, nawet nie wiem o co mu chodzi, idziemy? - powiedział Harry
- Oczywiście, pa Lou - pożegnałam się z carrotboy'em 
- Na razie - odpowiedział trochę smutnym głosem, tak, jakby miał do kogoś pretensje, ale nie wnikałam
- To gdzie mnie zabierasz?
- Nie bądź ciekawska, mówiłem, że to niespodzianka. 
   Poszliśmy w całkiem inną dzielnicę. Dziwne, że znał to miasto ale ponoć był tu kiedyś w wakacje. Otworzył przede mną furtkę. Osłupiałam.
- Zapraszam Alicjo - pocałował mnie w policzek i pociągnął za sobą do tego wspaniałego miejsca.
_______________________________________________
Ach, jutro zakończenie roku, wreszcie wakacje! Cieszycie się ?? ;> Nie wiem jak często będę dodawać kolejne rozdziały w okresie wakacyjnym, możliwe, iż rzadziej jednakże postaram się tak często jak mi na to pozwolą przyjaciele ;* A Wy, czytelnicy, jak zamierzacie spędzić wakacje ? ;]

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 12

   Po wielu godzinach dojechałyśmy do Cleveland. Od razu wbiegłam do domu, nawet nie wyciągałam walizek z samochodu, Olivia oglądała telewizję.
- Cześć!! - wykrzyknęła jak mnie zobaczyła
- Cześć ! - odpowiedziałam rzucając się jej na szyję
- Co u Ciebie, jak się czujesz? - zaczęłam ją nerwowo wypytywać
- Mam zachcianki różnego rodzaju, huśtawki nastrojów, ale ogólnie jest spoko. Jak było?
- Cudownie, nie uwierzysz. Spotykam się z Harry'm Styles'em!
- Słyszałam o tym, widziałam zdjęcia w gazecie.
- Jakie zdjęcia? Aa.. wiem, w parku?
- Taak :D
- Hmm... Nie mówmy o tym, widać już brzuszek maleńka.
- Wiem, ale się boję. Cieszy mnie w sumie ta ciąża, ale nie wiem, czy dam radę wychować to dziecko.
- Fajnie, znalazłaś sobie sługusa, czy co? Mam jeszcze za Ciebie targać torby? - wydarła się zbulwersowana Megan ciągnąc za sobą nasze bagaże - Cześć kochana! - wykrzyknęła rzucając je i całując Olivię w policzek
    Przegadałyśmy resztę dnia, wieczorem Meg poszła do siebie. W nocy pisałam z Harry'm. Tęskniłam za nim.
   Następnego dnia wyszłyśmy na miasto. Zaszłyśmy do klubu na próbę 5 o'clock. Gdy tylko weszłyśmy chłopcy przestali grać.
- No patrzcie tylko, kto wrócił - krzyknął Cody zeskakując ze sceny- Też się cieszę, że Was widzę - powiedziałam i przywitałam się z nimi. Spędziliśmy kilka godzin. W pewnym momencie dostałam sms'a od Harry'ego.
"Cześć Smiley, co u Ciebie? Tęsknię:* xoxo " 
 Mimowolnie się uśmiechnęłam czytając tą wiadomość.
- Co, chłopak się stęsknił ?
- A Ty skąd wiesz, że mam chłopaka ?
- Dziewczyno, widać po Tobie,  że jesteś zakochana poza tym są gazety - powiedział a na jego twarzy zarysował się grymas zazdrości.
- Oj przestań, i co robisz takie głupie miny ?! - gdy to powiedziałam wybuchł śmiechem. Rzucił się na mnie i zaczął łaskotać aż spadliśmy z fotela. Ogarnęliśmy się trochę i chłopaki odprowadzili nas do domów. Pierwsze co zrobiłam po wejściu to odpaliłam laptopa i zadzwoniłam na Skype'ie do Hazzy. Gadałam z nim dobre 3 godziny i poszłam spać.
    Promienie słońca wpadające przez okno i przedzierające się przez firankę zbudziły mnie o 7 A.M.. Był to ostatni dzień wakacji, więc chciałam dłużej poleżeć i poleniuchować. Nie wstawałam z łóżka do 3 P.M. Gdy się  wreszcie wygramoliłam poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Zza drwi do pokoju Olivii słychać było głos Bryan'a. Miło z jego strony, że się o nią tak troszczy i wspiera ją w tak trudnym dla niej okresie. Zrobiłam sobie jakieś kanapki i wróciłam do pokoju. Próbowałam się dodzwonić do Harry'ego, ale nie dobierał. Naszykowałam mundurek na następny dzień. Nie chciało mi się iść do szkoły. Apel, spotkanie z wychowawcami i oficjalne powitanie pierwszaków. Poszłam się wykąpać i położyłam się spać.
    Budzik zadzwonił punk 7 A.M. Rozpoczęcie było o 9 A.M. więc chciałam mieć czas aby się wyszykować. Obudziłam Olivię i zrobiłam śniadanie. Zjadłyśmy i poszłyśmy się ubrać. Ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż, umyłam zęby i wyszłam przed dom. Znowu próbowałam się dodzwonić do Harry'ego w czasie, gdy Olivia jeszcze się szykowała, gdy pod nasz dom podjechały dwa samochody.
- Podwieźć Was?
- Cześć Cody, z chęcią. Chyba już nie zdążymy na autobus.
- Wsiadajcie do mnie, mam wolne miejsca. 
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Było tam straszne zmieszanie. Dziewczyny biegały po placu jak idiotki, w końcu i tak każda kończyła swój "maraton" przy grupie podekscytowanych nastolatek. Wszystkie piszczały i biegały z jakimiś kartkami, aparatami i czymś jeszcze. Nie wiedziałam o co chodzi. Reszta zespołu zaparkowała samochód i przyszli do nas kiedy z tłumu przedzierając się pomiędzy dziewczynami wyłoniła się znajoma mi sylwetka... 
_____________________________________________
Trochę krótki rozdział, ale jest. Nie dodawałam wcześniej, ponieważ pojechałam na spływ kajakowy na Mazury na 4 dni i nie miałam możliwości.